Katastrofa kolejowa na stacji Poznań - Glowno (dzisiaj Poznań Wschód), która wydarzyła się 23 listopada 1901 roku. Zderzeniu uległ pociąg towarowy z Gniezna z pociągiem osobowym z Wrześni. Pociąg towarowy liczył 107 wagonów. Straty szacowano na kilkaset tysięcy marek. Tak pisał o katastrofie Dziennik Poznański nr 271 z dnia 26 listopada 1901 roku:
W sobotę wieczorem wydarzyło się strasznie nieszczęście na stacyi kolejowej w Głównie, oddalonej o dwa kilometry od Poznania. Pociąg towarowy z Gniezna, przybywający tu o wpół do 10, zderzył się z pociągiem osobowym z Wrześni. Zderzenie było bardzo gwałtowne. Po kilka wagonów z jednego i drugiego pociągu wypadło z szyn, wywracając się na wały usypane wzdłuż toru kolejowego. Grozę położenia zwiększył jeszcze pożar, który wybuchł skutkiem pęknięcia kotłów gazowych. W jednej chwili płomienie objęły oba pociągi. Powołano straż ogniową, która jednak niewiele mogła pomóc z powodu braku wody. Skutecznie pracowali natomiast żołnierze artyleryjscy pod dowództwem oficera, zasypując ziemią deski, miechy napełnione zbożem itp. Rozbił się też wagon z ziemniakami, które chciwie zbierali chłopcy z Zawad i Główny. Z wielkim trudem pożar ugaszono około godziny 2 w nocy. Spaliły się doszczętnie cztery wagony, kilka wagonów zupełnie zostało rozbitych a kilka mniej lub więcej uszkodzonych. Z pasażerów nikt na szczęście nie doznał szwanku, w pociągu osobowym nie zbyt wiele znajdowało się osób, a ci, którzy w nim byli, dość wcześnie zdołali wyskoczyć. Z personału kolejowego, dwóch tylko urzędników doznało nieznacznych obrażeń.
Wielkie niebezpieczeństwo groziło urzędnikowi w wagonie pakunkowym. Z wagonu tego, sterczącego kołami do góry, urzędnik wyszedł cało przez okienko. Szkodę obliczają na kilkaset tysięcy marek. Przez cały wczorajszy dzień miejsce katastrofy oblężone było ciekawą publicznością z Poznania i wsi okolicznych.
Podróżni muszą przesiadać. Mimo, że pracowano dniem i nocą, nie zdołano uprzątnąć rumowisk, które okropny przedstawiały obraz. Kto zawinił nieszczęściu, na razie nie stwierdzono. Opowiadają, że przy pociągu towarowym o 107 wagonach było tylko 3 hamulczych., którzy nie mogli dość wcześnie powstrzymać pociągu i to było podobno głównym powodem nieszczęścia.